Przez lata był niezłomnym towarzyszem długich podróży, bohaterem flot samochodowych i cichym zwycięzcą w kategorii „najwięcej kilometrów za najmniej złotówek”. Silnik diesla – chłodny, twardy, racjonalny. Ale dziś, w 2025 roku, ten niegdyś niezawodny sojusznik coraz częściej trafia na listę podejrzanych. Czy to tylko chwilowy kryzys wizerunkowy, czy może początek jego motoryzacyjnego końca? W czasach, gdy miasto dusi się od smogu, a elektryczne SUV-y śmieją się z dystrybutorów, pytanie o sens posiadania auta z dieslem staje się nie tylko praktyczne, ale wręcz egzystencjalne. Czy warto jeszcze w niego inwestować? Czy to ostatni moment, by z niego korzystać? A może to już tylko jazda w stronę zachodzącego słońca? Diesel – między demonem spalin a mistrzem ekonomii Nie oszukujmy się – diesel nigdy nie był modny. Nie przyciągał wzroku jak muskularne V6, nie miał tej iskry, którą uwielbiają miłośnicy benzynowych rasowców. Ale potrafił coś, czego nie potrafiła reszta – przejechać tysiąc kilom...